poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Od Vanessy CD Rhysa

Wsłuchałam się w słowa księcia i miałam ochotę walnąć go.. Musiałam jednak zachować się jak na damę przystało. Szlak by to moje wychowanie. Obydwoje graliśmy dla siebie miłych, za pewnie on również chciał powiedzieć coś inaczej. Wszyscy bowiem wiedzą, że maniery to co innego, niż prawdziwy charakter innego człowieka.
 - Oczywiście książę – odparłam i czekałam na jego ruch.
Delikatnie odstawił ramie od swojego boku, zachowałam się jak dama i złapałam go za to ramie.. tak jak mnie uczono. Chodziłam w gorsecie kilka godzin i nagle zaczął mnie jakoś mocniej uciskać. Zamarzyłam, by się go pozbyć, jednak w tej sytuacji nie było to możliwe.
Dałam się prowadzić. Książe doskonale wiedział, gdzie iść. Dźwięk obcasów mych butów roznosił się po pustych korytarzach. Patrzyłam przed siebie, idąc do tych ogrodów. Myślałam o innych sprawach, nie o tym, co mnie czeka i co pewnie chciałby dowiedzieć się książę. Te sprawy nie są takie ważne, jakie się wydają. Po co więc je tak wywyższać i ciągnąć mnie tam, gdzie nie chce.. ciekawość ludzi mnie powala.
Była piękna noc i to muszę przyznać. Niebo było czyste, księżyc w pełni świecił bardzo wyrazistym światłem. Całe szczęście, że to noc. Moje oczy wytrzymywały taką ilość światła.
Usiedliśmy na ławce i dopiero wtedy spojrzałam na niego z obojętną miną. Nie zbierało się na to, żeby to on zaczął rozmowę. Wręcz przeciwnie. Wściekłam się.. zaciągnął mnie tu i teraz na dodatek nie ma zamiaru się odezwać? Zabrakło mi słów na takie zachowanie.
Oznaczało to jednak to, że musiałam zacząć rozmowę. Nie chciałam i nie podobało mi się to..
 -  Tak więc książę, co chciałbyś się o mnie dowiedzieć? – spytałam go, nie mając najwidoczniej innego wyboru.
 - Opowiedz mi moja miła po prostu coś o sobie – bardzo szybko odpowiedział, niemal bez namysłu.
Chwilkę musiałam pomyśleć, nim otworzyłam znowu swe usta.
 - Tak więc – rozpoczęłam. – Pochodzę z rodu szlacheckiego. Z powodu ataku demonów musiałam opuścić rodzinny dom. Nikt nie przeżył, więc z bliźniakiem żyliśmy jako żebracy w jednym z miast. Z powodu mojej choroby brat ukradł lekarstwo i obydwoje trafiliśmy to więzienia. A trafiliśmy tu dopiero po ataku demonów na to miasto – rzekłam.
Książę kiwnął głową.
 - Czy czegoś jeszcze wasza wysokość chciałaby się dowiedzieć? – spytałam, by upewnić się, czy na pewno wszystko mu powiedziałam i jak najszybciej uciec do swych komnat.


(Rhys?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz