sobota, 20 sierpnia 2016

Od Rhysa CD Katariny

Byłem rozbawiony zaistniałą sytuacją. Rośliny akurat nie mogły być zarażone ''demonizmem'', jak to określiła Katarina. Ten ogród był po prostu moim dzikim ogrodem, do którego wpuszczano tylko niektórych. A rośliny w nim słuchały tylko jednego pana, swojego pana, czyli mnie... Zazwyczaj. Przesłałem im telepatycznie zostawienie nas w spokoju, a raczej Katariny. Na moje słowa, a raczej myśli, wszystkie stworzenia pod postacią roślin, posłusznie się wycofały, przybierając nieruchomą formę, tak jakby kamieniejąc. Jedna jedyna jednakże, po mojej stronie, oplotła się wokół mojej ręki, nie zważając na swoje kolce. Syknąłem na nią, po czym ona również skamieniała. Kiwnąłem w jej stronę głową na podziękowanie, za co usłyszałem od rośliny wdzięczny pomruk. Westchnąłem i obejrzałem podziurawiony rękaw koszuli, który teraz nadawał się jedynie do mycia podłóg. Przewróciłem oczami, po czym podałem Katarinie drugą rękę. Poprowadziłem ją środkiem ścieżki, dla pewności, przez ciemny, pełen skamieniałym roślin ogród, o ile można było to miejsce nazwać ogrodem.
- To szybsza droga. - wyjaśniłem krótko.
- Nic ci nie jest? - spytała dziewczyna.
- Nie. To nic takiego. - odpowiedziałem. - Te rośliny są... żyjące. I powinny słuchać mnie, jednakże nie zawsze to robią, i tyle.
<Katarina?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz