sobota, 26 listopada 2016

Od Sansity CD Aidena

-Nawet za bardzo- wyszczerzyłam się do niego, chociaż w oczach bił chłód. Gospodarz odszedł bowiem przybyła jego żona Muffet, która co prawda prowadziła obok własny lokal i w sumie byli jakby rywalami to często zajmowali się wzajemnymi biznesami. Ponownie zwróciłam głowę w kierunku Aidena.
-Myślałam, że jesteś mądrzejszy. Tylko dureń pakuje się na oślep w barierę.
-Skąd miałem o niej wiedzieć- syknął.
-Listy gończe, znacznie wzmożone wizyty straży- zaczęłam wyliczać na palcach,- no naprawdę nie wiem skąd miałaby być bariera.
-Bądź przez chwile poważna. Muszę się stąd wydostać.
-Wiesz co by było gdybym ci nie pomogła?
Sięgnęłam milcząc po łyk swojego napoju po czym zwróciłam się do niego z ukrytymi za grzywka oczyma.
-Byłbyś martwy w miejscu gdzie siedzisz- powiedziałam cicho ze śmiertelną powagą. Dostrzegłam strach ukryty w jego oczach. Zaraz po tym, Grillby wrócił.
-Co tak siedzicie w ciszy?
-Namyślamy się co znowu nasz kolega zrobi głupiego w celu ucieczki- natychmiast przybrałam swój beztroski ton i uśmiech.- Co tam u Muffet?
-Nic co byłoby niepokojące. Przekazuje pozdrowienia i pyta się kiedy wpadnie Papyrus.
-Dostałam list, ma w najbliższym czasie przybyć na jakiś czas. Może być u twojej żony jak zwykle?
-On ma tam zaklepany pokój. Ale nie będziesz na niego czekać w Snowdin?
-Jak dostanę kolejna wiadomość od niego, to wyjadę i wrócimy razem- tak rozmawialiśmy sobie o Pap'ie całkiem ignorując Aidena.

<Aiden? Wybacz za czekanie>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz