Spojrzałam na niego zszokowana. Nie wiedziałam co powiedzieć. Wszedł mi do snu tylko bym nie zabiła moich rodziców. To wyglądało jakby w moim śnie naprawdę dobrze się z nimi dogadywał. Jakby dowiedzieli się o czymś co nie miało zupełnie nigdy miejsca. No co najmniej jakby im powiedział, że jesteśmy razem. Westchnęłam cicho. Przyjrzałam mu się.
-Nie wszystko musi się kończyć śmiercią.- powiedział nagle.
Pokręciłam głową. Starłam łzy, które zdążyły mi polecieć.
-To było moje przeznaczenie.- powiedziałam.- Zawsze tak było. Wchodziłam do tego salonu i ich zabijałam. Nikogo więcej tam nie było. Czekali na mnie z herbatą. A ja… Ja ich zabijałam. Podczas gdy teraz ty wszedłeś do mojego snu i piłeś z nimi herbatę… A oni mi powiedzieli, że do domu mogę wpuścić jedynie kogoś kto jest moim partnerem…
Spojrzałam na łóżku. Westchnęłam.
-Jak to?- spytał.
-Zawsze mi powtarzali, że muszę się ustatkować.- powiedziałam i spojrzałam w jego oczy.- A ja tego nie chciałam. Więc znaleźli mi męża. Więc zabiłam ich w dzień gdy on miał przyjechać i wypić z nami herbatę… A w moim śnie pojawiłeś się ty…
Westchnął. Nie wiedziałam co więcej mogę powiedzieć. Wiedział o mnie naprawdę dużo. Równie dobrze mógłby to wykorzystać do swoich zamiarów. Ta opcja mnie przerażała. Jednak wszystko jest możliwe.
(Hades?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz