Widoki były wspaniałe. Czułam wiatr w moich włosach, ale widoki były czymś pięknym. Zapierały dech w piersi. Rozglądałam się do okoła, tylko po to, aby zapamiętać wszystko. Gdy tylko przed nami pojawiły się jednorożce zamarłam. Nie wiedziałam, ani bym się nie domyśliła, że one jeszcze żyją. Zeszłam z grzbietu chłopaka.
- Ej... co ty robisz? - spytał się szeptem, aby ich nie wystraszyć.
Ja nie odpowiedziałam i podeszłam do jednorożców bliżej. Konie nie przestraszyły się mnie co mnie zaskoczyło. Wreszcie nie należałam do osób miłych. Zgrzeszyłam i to już nie jeden raz, ale one spokojnie stały. Położyłam swoją dłoń na czole jednego z jednorożców. Przez sekundę przeleciało mi kilka obrazów, które zapamiętałam sobie, jednak nie wiedziałam co miały by one oznaczać. Jednorożce odeszły zostawiając po sobie przepiękny łuk tęczy nad zachodzącym słońce za horyzont.
- Patrz! - uśmiechnęłam się szeroko. - Czyż to nie piękny widok? - spojrzałam się na niego z ogromnym uśmiechem na twarzy.
<Jakob?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz