Sans nie lubiła czarnej pożeczki co mnie zaskoczyło. Zapamiętałam to i od razu schowałam wszystko co zawierało czarną pożeczkę. Dzisiejszy dzień był piękny. Siedzieliśmy z Sans już od dobrych dwóch godzin na kocu i nic praktycznie nie robiłyśmy. Sans zasnęła jak tylko nastała chwila ciszy. Książe zaspany wstał i ułożył się bliżej Sans, po czym ponownie zasnął. Schowałam wszystko do koszyka i przyjżałam się tej dwójce. Wyglądali uroczy gdy tak razem spali. Wyjęłam ze swojej torby szkicownik i ich narysowałam. Na szczęście miałam ze sobą również mazaki. Rysowanie zajęło mi jakieś półtorej godziny, więc gdy tylko skończyłam wyciągnęłam się.
Co robisz? - spytała się zaspana Sans, która wstała i przecierała oczy.
Nic takiego - odparłam z lekkim zmieszaniem na twarzy.
Pokaż - nachyliła się nad moim rysunkiem, a ja go szybko ukryłam. - Dlaczego mi nie pokażesz? - spojrzała się wciąż zaspanymi oczami i tym swoim pytającym wyrazem twarzy.
Bo jeszcze nie skończyłam - odparłam.
<Sans?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz