Tego chyba jeszcze nie było na dworach, żeby demon kręcił się obok rannego człowieka i go nie dobił jak mają w swoim zwyczaju. Zamiast tego nim dobiegłam na miejsce jego już nie było, zmył się. Zmieniłam zdanie biorąc na ręce nieznaną krwawiącą i biegłam z nią po pomoc. Nie było czasu na wyjaśnienia, wszyscy natychmiast uciekali z drogi. Szybko dotarłam do szpitala, tam od razu rzucili się ratować to istnienie. W tym czasie ja byłam zajęta usuwaniem nadmiernej ilości krwi ze swoich ubrań.
-Co się dzieje?- Nawet Rhys przybył.
-Znalazłam ją przed wrotami, krążył koło niej demon ale nie atakował jej. Zanim dobiegłam już go nie było. A na razie szyją ją- podsumowałam krótko wzruszając ramionami. W odpowiedzi niezauważalnie kiwnął głową patrząc na ranną.
-Książę, co z nią zrobimy?- Zapytał się podchodząc do nas lekarz, który na chwilę odszedł od dziewczyny.
-Na razie to, od czego tu jesteście- warknął w swoim zwyczaju, na co tamten drgnął i pognał z powrotem. Po chwili zwrócił się do mnie- przekaż mi kiedy się ocknie.
-Nie ma problemu.
Rhys wyszedł a ja obserwowałam poczynania nad nią. W końcu wszystko było gotowe i zostało jedynie oczekiwanie na przebudzenie. Usiadłam sobie wygodnie obok łóżka i patrzyłam na nią. Nagle otworzyła oczy.
-Czołem- przywitałam się.- Masz niezłe wejście. Może nie z dymem ale z krwią- uśmiechnęłam się.- Jestem Sans, a ty? Skąd się wzięłaś pod drzwiami Dworu Nocy?
<Ruby?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz